środa, 14 maja 2008

O tym, że nic nikomu się nie chce...

Wiecie, jak to jest, kiedy na dworze jest piękne słońce i wszystko kwitnie, temperatura oscyluje wokół 20 stopni, wieje lekki wiaterek, jest zielono i bosko? I właśnie wtedy musicie w pracy siedzieć? Kiedyś myślałam, że mnie to wkurza, jak się musiałam uczyć w taką piękną pogodę, ale zawsze można też w nauce zrobić przerwę. A w pracy niekoniecznie... Zwłaszcza że stosy papierów rosną w zastraszającym tempie. A mnie się coraz mniej chce. Bo jest na dworze coraz piękniej, a ja coraz dłużej siedzę w pracy, bo coraz mniej mi się chce cokolwiek robić.
Najlepsze jest to, że właśnie to jest błędne koło. Bo jak mi się nie chce, to mniej pracuję i więcej mam zaległości. Tragedia.
Ale naprawdę mi się nie chce i mam marazm i niewyspanie...
I w sumie jest tak, że wszyscy dookoła mają to. To jakiś inny typ zmęczenia niż zmęczenie jesienne. Zmęczenie wiosenne jest gorsze...

Przydałby mi się facet :)

Pozdrawiam

3 komentarze:

  1. Ja tak nie do końca na temat.
    Powiedz mi Maćku dlaczemu Twój profil mówi, że jesteś bykiem? Ja w sumie jestem prawie na pewno ;) w miarę przekonana, iż jesteś baranem.

    Hasło epusf... Tak właśnie mniej więcej się czuję dziś...

    PS. Czekam na maula!

    OdpowiedzUsuń
  2. Booo... jestem głupia :P I napisałam, że się urodziłam 4 maja, a nie 5 kwietnia :P Zawsze się tak mylę. Jestem beznadziejna :( I niewątpliwie jestem baranem...
    Już poprawione.

    Pozdrawiam,
    teneniel

    OdpowiedzUsuń
  3. jest to zmęczenie gorsze, tak zwane wyczerpanie materiału:P

    A facet nio tak :D

    OdpowiedzUsuń