poniedziałek, 1 grudnia 2008

O tym, że wszystko będzie dobrze...

Otóż złapałam się dziś na tym, że wszystkim powtarzam, że wszystko będzie dobrze. Nawet jeśli nie o tym była rozmowa. Raczej w momentach kiedy nie wiem, co powiedzieć. Trochę to działa jak jakaś podświadoma afirmacja albo inkantacja. Tylko nie wiem, czy sama sobie próbuję wmówić, czy raczej wlać wiarę w innych. Chciałabym, żeby wszystko było dobrze, choć jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że naprawdę nie jest źle.
Bo nie jest źle. Powiedziałabym nawet, że ostatnio wiele dobrego się dzieje. I przyjemne rzeczy się zdarzają, tylko czasem ciężko wyczuć, czy i jakie konsekwencje za sobą mogą pociągnąć te dobre rzeczy. A raczej można wyczuć tylko te złe. Czemu w głębi ducha mam przeczucie, że wszystko się spieprzy? Chciałabym umieć wierzyć. Mieć nadzieję, że naprawdę wszystko się ułoży i będzie fantazyjnie... Dlaczego nie mogę w to uwierzyć i być tego pewna?
I prawdopodobnie właśnie dlatego wszędzie i dookoła opowiadam, jak to wszystko cudownie się ułoży...
Swoją drogą, to naprawdę wielka ciekawostka, co będzie dalej i jak to się wszystko rozwinie. A może lepiej, żeby zostało tak, jak jest. Żeby nic... Że jakby coś, że jakby coś, to nic, to nic...*

Heh. Zobaczymy. A teraz - magisterka. I będzie dobrze.

Pozdrawiam.
--
* happysad - Jeszcze, jeszcze

1 komentarz:

  1. Bedzie dobrze. Tzn: nikt nie wie jak będzie, więc lepiej wmawiać sobie, że będzie dobrze.
    Napewno dobrze zrobiłaś ewakuując sie z myloga, który już w ogóle nie działa >.< i myślę nad wyniesieniem sie stamtąd też :/ who knows. Bo przy takim tempie pisania w pamiętniku, szybko zabraknie mi tam miejsca ^^

    weronika / goldamsel

    OdpowiedzUsuń