Wzięłam sobie długą gorącą kąpiel... Z bąbelkami i z książką... Tylko wina brak, ale moi rodzice jakoś się nie zaopatrują w takie produkty, a sama jakoś oszczędzam ostatnio pieniądze. Poza tym nie wpadajmy w całkowite burżujstwo już, dobrze:) Słucham właśnie Brothers In Arms Dire Straits. Rozmarzyłam się trochę.
Ciekawe, prawda? Zwłaszcza, że plan generalnie jest taki, że wynoszę się stąd czym prędzej. Być może to ostatni moment, kiedy mogę sobie pochodzić nago po domu? Kto wie...
Teraz wszystko się zmieni, ale podjęłam sobie decyzję i o wiele lepiej się czuję, niż przed jej podjęciem. Bo teraz mam cel, do którego dążę. I wiem, że jakoś będzie, że się ułoży i że w efekcie wszystko będzie dobrze, choć jeszcze nie wiem w jaki sposób.
Poza tym odczuwam, jak bardzo moja rodzina się o mnie martwi, mimo wszystko. Bo przecież nie okazuje się wylatującemu z gniazda pisklęciu lęku przed tym, że jednak może nie rozwinąć skrzydełek, tylko rozpieprzyć się o ziemię, prawda? Ale to widać. I jakkolwiek mnie to wkurza, to oprócz tego mnie rozczula. A może w odwrotnej kolejności? W każdym razie troszczą się. To miłe. Choć z drugiej strony zastanawiam się, czy moja Mama naprawdę jedzie ze mną do Warszawy, żeby się zabawić, czy na kontrolę... Wolę wierzyć, że jedzie w celach towarzyskich. Zwłaszcza ze względu na moich Szanownych Gospodarzy.
A ja? A ja najchętniej od razu przeniosłabym się na stałe, ale muszę zachować przynajmniej pozory pozorów. Jeśli się uda, z wielką radością zostanę w Stolicy. Ale po pierwsze - nie zapeszać, a po drugie - nie palić mostów. A po trzecie - nie straszyć niepotrzebnie rodziców. Prawda?
Zastanawiam się, co spakować. Najchętniej zabrałabym wszystko. Wszystko, co decyduje o tym, że mój pokój jest moim pokojem. Wszystkie ważne dla mnie rzeczy, które w gruncie rzeczy nie są tak naprawdę potrzebne. Ale nie mogę. Bo a) nie dam rady wszystkiego unieść; b) chyba moi rodzice mogliby coś zauważyć. Będzie dobrze. Na razie zabieram zegar. Pokój bez zegara się nie liczy. Nie wiem, czemu.
I tak nie wiem, jak się z tym wszystkim zabiorę. Ale wiecie co? Pomyślę o tym jutro :D
Wniosek? Jest mi w domu bardzo dobrze, ale warunkiem koniecznym jest perspektywa rychłego wyjazdu. Bardzo kocham mój dom i zawsze będzie dla mnie domem. Ale... Najwyższa pora.
Będzie dobrze, zobaczycie :)
Pozdrawiam
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz