No dobra... Zbieram się do napisania tej notki już długo. Ale jakoś niekoniecznie mogę się zebrać. Na wszystko potrzeba czasu. To pewnie dlatego, że nie mogę pozbierać myśli.
Wyjeżdżam jutro do Sosnowca. A w niedzielę wylatuję do Edynburga, a potem jadę do Aberdeen. Obejrzę sobie te wszystkie miejsca, o których Marysia mi opowiadała. Czy się cieszę? No cieszę się, nawet bardzo.
I właściwie na tym można by skończyć. Odpuścić sobie pisanie o tym, że nie posunęłam mojej pracy magisterskiej nawet o pół strony do przodu. O tym, że praca. O tym, że rodzina. A może o tym, że od września wyprowadzam się stąd gdzie indziej... Na Mokotów konkretnie. Odkąd odwiedziłam Sqrcię, chciałam mieszkać na Mokotowie. No i proszę.
O tym, że pewnie nie będę tam miała netu też nie napiszę. Ani o tym, że widziałam się z Tomkiem.
I jeszcze o tym, że się boję. I nie wiem, co będzie ogólnie.
Jak widzicie, mogłam napisać wiele notek od ostatniej. Ale jakoś nie szło mi. To działa tak, że jak nie mogę sobie z czymś poradzić, to piszę. Najwyraźniej z tymi wszystkimi rzeczami sobie jakoś radzę. With a little help from my friends...
Bo mam taką umiejętność, że sobie radzę. I sobie poradzę.
A tymczasem absorbuje mnie wyjazd. Całkowicie właściwie. Odrywam się tylko do tego, żeby pracować, bo muszę zrobić wiele rzeczy przed wyjazdem. A został mi tylko jeden dzień.
Jeszcze dzień mówię pas odchodzę stąd...
Jeszcze dzień znikam z nią poza ląd...*
Czy to nie piękne?
Nawiasem mówiąc polecam twórczość okołożeglarską i okołoszantową Mordewindów. Taki mam gest. Zwłaszcza Ave Virgo Maria. No i oczywiście nową płytę.
Jakoś jest dobrze.
Pozdrawiam
--
Jeszcze dzień - Mordewind
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Edynburg eeechhh ja też chcę:D
OdpowiedzUsuńja w sumie szukam pracy teraz na wakacje:D nic mi się nie chcę :D i tak jakoś schodzi na tym
trzymaj się i miłego wyjazdu:)