Dostałam kolejne zaliczenie. Zdałam i to na cztery i pół! Zostało mi jeszcze Opodatkowanie CzegośTam Jakiegoś. Nie mam pojęcia. Póki co jestem z siebie bardzo dumna, bo przeżyłam ten dzień, choć wciąż napierdziela mnie z bliżej nieokreślonych przyczyn głowa. Od samego rana. A przecież nawet wczoraj nie piłam...
Z ciekawostek - nie udało mi się dostać do dziekanatu - jest nieczynny w piątki. Dlaczego?, pytam, dlaczego? Żeby utrudnić studentom życie? I tak nie jest nam łatwo...
W każdym razie: zaliczenie, plus podanie o przedłużenie wszystkiego (proszę się nie śmiać...), potem praca i koniec. Jesteśmy na dobrej drodze.
A tymczasem jutro parapetówka. Do zobaczenia!!
Pozdrawiam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I na dobrej drodze nowy powrót:)
OdpowiedzUsuńDobrej zabawy ja idę się leczyć grzańcem:D
Eeech studenci... Zaliczyć przedmiot i pięć minut później nie pamiętać nawet z czego. Magistrzy wypuszczani z polskiego systemu szkolnictwa wamać...
OdpowiedzUsuńMój drogi Mavericku, pamiętam, co zaliczyłam, nie pamiętam, co jeszcze muszę zaliczyć, to różnica.
OdpowiedzUsuńTo było po pierwsze, a po drugie - nie każdy może być magistrem, nawet w polskim systemie edukacji... Przemyśl to. Jeśli Ci się nie podoba, jakich nas wypuszczają, spróbuj być lepszy od nas... Nie? No widzisz.
Pozdrawiam,
teneniel
Spróbuj być lepszy od nas? Hmm... Teneniel - ja ani sobie, ani nikomu innemu nie muszę tego udowadniać. Parę przykładów potwierdzających to, że od niejednego magistra po prostu lepszy jestem już w życiu miałem.
OdpowiedzUsuństudenciiiii nieroby:D
OdpowiedzUsuń