środa, 23 lipca 2008

O tym, że trudno mi się zebrać do napisania czegoś...

Za wiele wrażeń jakoś. Za wiele się wydarzyło. A na większość nie miałam żadnego wpływu.
Wyjazd bardzo się udał. Naprawdę jestem zadowolona z wakacji, choć tylko nienormalni ludzie jadą na urlop do słonecznej Szkocji... Poznałam masę wspaniałych ludzi i paru mniej wspaniałych też. Większość była dla mnie miła. Zobaczyłam mnóstwo pięknych miejsc i wiele barów i klubów. Wydałam kupę kasy. Nie opaliłam się. Przywiozłam dobry humor. I zostawiłam go w pociągu.

Nie wiem, dlaczego złe rzeczy spotykają tylko dobrych ludzi. Ludzi, którzy nie zasługują na to, by spotykały ich złe rzeczy. Teraz wszystko jest trudne. A najgorsze jest to, że nie tylko ja muszę dać radę. Właściwie to, czy ja sobie dam radę, tak naprawdę nie ma znaczenia, bo to nie ja muszę sobie radzić. A ja zawsze sobie poradzę. Chciałabym móc przekazać coś z tej mojej umiejętności innym.

Generalnie mi tak bardziej smutno niż wesoło. Jestem pozbierana i silna, zwarta i gotowa. I tylko trochę żałuję, że nie możemy się wspólnie cieszyć się głupimi historiami ze Szkocji i oglądać zdjęć i się z nich nabijać. I w ogóle.
Teraz jest trudniej.

Może spróbuję się modlić. Powiedziano mi możesz się pomodlić, jeśli potrafisz... Próbowałam i będę próbować. Nie umiem modlić się za siebie. Ale mogę za innych. To że ja nie zasługuję na boską łaskę, nie znaczy, że inni nie mogą i nie powinni jej otrzymać. Najgorsze są sytuacje, w których nie można nic zrobić. Dlatego będę próbować. Bo to jest jakby robienie czegoś. Sama nie wiem zresztą.

Wszystko to niesprawiedliwe. A ciasteczko szczęścia wciąż przekonuje mnie, że szczęście się do mnie zbliża i że wystarczy tylko poczekać do następnej pełni. Czy mogę oddać moje szczęście innym? Czasem wolałabym, żeby to mnie spotykały złe rzeczy, zamiast spotykać moich bliskich.

Nie cierpię być dorosła, bo dorośli muszą się borykać z problemami nierozwiązywalnymi. I ja też teraz muszę i nie wiem. Czas nadać sobie priorytety i narzucić dyscyplinę - wtedy wszystko będzie dobrze.
Jeszcze pięć tygodni. Potem będzie strasznie.

Pozdrawiam

1 komentarz:

  1. geezz to zabrzamiało jakby nie było alternatywnego rozwiązania
    wiadomo ze pewne konsekwencje są naszym udziałem ale człowiek przez pół życia się smuci a przez pół cieszy.
    wiem że moja patetyczność jest aż do bólu heheh jednak jestem teraz po animce 12 Kingdoms
    tam raczej istnieje coś jak wola niebios a co tu istnieje? każdy wierzy w to co chce wierzyć

    ja też kiedyś myślałam że zabranie zła które spotyka moich bliskich czy moich znajomych będzie słusznym rozwiązaniem, jednak po coś to jest dla nich by zrozumieli swoje błędy w postępowaniu, jeśli ktoś wpada w taki dół litości rzadko z niego wychodzi wtedy potrzebna mu taka drastyczna zmiana, gorzej jak sie to powtarza a wniosków na dalsze życie nie wyciąga

    życzę Ci powodzenia w Twoich strasznych dniach
    a ja mam nadzieje ze będę wstanie rozważyć daną sytuacje by wiedzieć kiedy chwycić za miecz a kiedy użyć tylko słowa

    OdpowiedzUsuń