piątek, 25 kwietnia 2008

O tym, że też pragnę być szczęśliwa...

Zupełnie niespodziewanie mojemu otoczeniu zaczęło sprzyjać szczęście. Ludziom się zaczyna układać. Spełniają się marzenia. Wszyscy są radośniejsi i szczęśliwsi...
A ja? O tak - cieszę się cudzym szczęściem, naprawdę. Tylko że jednocześnie z dziecięcym zacietrzewieniem chciałabym zawołać na całe gardło: A ja?! Kiedy ja będę szczęśliwa?! Cieszę się, że Wam dobrze, ale ja też chcę!! Ja też!
Ale oczywiście nie można tak, kiedy jest się dojrzałym człowiekiem. Toteż trochę mi smutno. Wiem, że na wszystko potrzeba czasu. Mój czas też pewnie nadejdzie. Siedzę sobie zatem w kąciku i cieszę się cudzym szczęściem.
Bo swojego nie mam.

Pozdrawiam.

środa, 23 kwietnia 2008

O tym, że jest piękna pogoda...

Wiecie, jak ładnie za oknem? I tak ma być aż do weekendu. Jestem bardzo important and busy. I generalnie zajęta i chadzam w miejsca. Nie mam czasu w nagrodę na pisanie pracy, ani na spanie. To drugie jest gorsze. Bo jestem niesamowicie niewyspana. Ale raczej dziś w sposób szczęśliwy, niż w sposób nieszczęśliwy i płaczący.
Dziś film, jutro koncert, w piątek - sama nie wiem, chyba jakieś bacardi z filmem z rzutnika, potem weekend i może uda mi się nawet coś napisać. I wyspać w końcu.
Powiem Wam, że mimo iż jestem zmęczona, to dobrze mi. I nie mam nic mądrego do przekazania. W sumie ostatnio nie mam czasu na przemyślenia za bardzo. Ani na nic innego. W ogóle nie mam czasu, ale chyba mi z tym dobrze, bo się nie martwię. Zwyczajnie nie mam kiedy.
Wczoraj napadła mnie chwilowa nostalgia za TymJedynym. Ale ponieważ
a) nie mam pojęcia, gdzie on jest i czy kiedyś się pojawi;
b) nie wiem, czy udałoby mi się go wcisnąć w napięty plan zajęć; postanowiłam sobie dać spokój. Ja wiem - cóż może począć kobieta bez mężczyzny? Ale tak naprawdę, to facet mi teraz średnio potrzebny. Muszę się najpierw wykopać ze swojego życia.
Tak więc generalnie jakby lepiej. Jak to dobrze, że jest taka piękna pogoda i słońce i wszystko, bo to naprawdę poprawia humor i podnosi na duchu.
Także ludu pracujący miast i wsi! Naprzód na dwór! Oddychać świeżym powietrzem i odpoczywać aktywnie. Choć spacerek nad Wisłą, albo coś. I od razu słoneczno nas oświeci i rozraduje.

I jeszcze męczy mnie piosenka:

I rzekła "Tak o tak w dwójkę lepiej będzie nam
A gdy rano szepniemy te parę słów wzajemnie
Wiedz że nie o nie musisz radzić sobie sam
I ziewając rano ruszysz stąd beze mnie"...
*

Pozdrawiam
--
Perły i Łotry (chyba jeszcze) Szanghaju - Tak, o tak!

piątek, 18 kwietnia 2008

O tym, że jestem zmęczona wielce...

Siedzę w pracy, nawet pracuję trochę. Ale jestem tak niesamowicie zmęczona i senna, że nie do końca panuję nad sobą.
Atakują mnie telefony w mojej głowie. Atakują mnie ludzie, papiery, faktury obiady. Każą mi myśleć i używać mózgu i w ogóle. Jestem koszmarnie niewyspana i muszę sobie ponarzekać. Jutro idę do pracy dla odmiany. I 2 maja też dla odmiany idę do pracy. Umieram sobie powoli, jak każdy człowiek. Bo przecież każdy z nas powoli zmierza ku własnej śmierci. Czy to straszne? Jakoś niekoniecznie.
Ciekawe, co z tym moim zaliczeniem, czy się udało? Nie wiem, będę pewnie wiedzieć dopiero jutro lub w poniedziałek. I jestem głodna jeszcze. I generalnie niewiadomo.
Mentalny poniedziałek mam przez cały tydzień w tym tygodniu. Niech już będzie koniec:)
Odpocznijmy, połóżmy się, zapomnijmy...*

Pozdrawiam.
--
happysad - Odpocznijmy

Edit:
Nawet MYLOG ma dziś mentalny poniedziałek i dodaje notki po milion razy. Doprawdy!!

czwartek, 10 kwietnia 2008

O tym, że czas goni nas, chłoszcze po piętach raz po raz...

Jestem niezorganizowana. To straszne. Nie umiem sobie zaplanować dnia pracy. Nie umiem sobie zaplanować tygodnia. Nie umiem się zebrać.
Tragedia.
A kiedy już sobie zaplanowałam, że będę w weekend pisać pracę - dowiedziałam się, że w poniedziałek mam zaliczenie warunkowe. Brawo, brawo. Cały misterny plan w pizdu!
No trudno. Nie jestem zmęczona w sumie. Praca skutecznie odwraca moją uwagę od problemów. A po pracy staram się nie myśleć o pracy. I w sumie wszystko jest dobrze. A problemów w końcu nie jest tak dużo, jakby się mogło wydawać.
Jeżdżę sobie czasem konno. Słucham muzy. Czytam piękną acz smutną książkę. Polecam, nawiasem mówiąc. Dziewczyna z zapałkami Anny Janko.
W sumie żyję. Nie jest tak że wszystko się pierdoli. Raczej wszystko zwala mi się na głowę w jednym momencie. To mnie przytłacza nieco. Ale jestem twarda i dam radę. Bo jestem boska, a co. A przynajmniej fajna.
Mogę sobie powzdychać i zmierzyć się z rzeczywistością z podniesioną głową. Mogę sobie powyzywać. No chyba że jestem w pracy. Ale w sumie daję radę. Więc spoko.
Głowa do góry, cycki do przodu i śmiało przez życie.
Bo nie ma innego wyjścia.

Pozdrawiam.

poniedziałek, 7 kwietnia 2008

O tym, że jestem stara...

Miałam wczoraj 24 urodziny. Muszę znowu zmienić dział "O mnie". Powinno sie dać tam wstawić jakąś zmienną, ale ja nie umiem. Nie ważne.
Anyway - urodziny. Jestem stara. Trudno, co robić? Lepiej mówić, że jestem dojrzałą kobietą. Choć to i tak sugeruje bycie pod czterdziestkę. Śmieszne.
Ale za to miałam piękną imprezę. Dostałam cudowne prezenty z głową i od serca. I w ogóle jesteśmy szczęśliwi.
Nie mam nic więcej do powiedzenia. Nie będziemy zapeszać.

i Marysia mi tu pomaga pisać, o tak: bhdyusghjbvefuipvhlADgukad uio

Prawie jak Szopen.

Do Hey-You: Przez Ciebie muszę teraz obejrzeć ten film :) Dziękuję!!

Pozdrawiam wiosennie wszystkich czytaczy i skrytoczytaczy też. Jest spoko.