niedziela, 29 listopada 2009

O tym, że chyba potrzebuję się podzielić znowu swoją beznazdzieją...

Czasem trzeba. Czasem rzeczy wcale nie wychodzą tak, jakby się chciało. Czasem mam już dość sztucznego uśmiechu i udawania, że wszystko jest w porządku. To naprawdę kosztuje wiele wysiłku. A czasem mam po prostu chciałaby siąść i gapić się w ścianę. Albo w telewizor. Albo w komputer. Tymczasem świat wymaga ode mnie aktywności...
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że to dobrze. Że aktywność jest lepsza. Powinnam coś robić, a nie siedzieć i myśleć, ale nie mam energii na to. Wystarcza mi tylko na tyle, żeby rano wstać i iść do pracy...
Kiedy ludzie pytają się, co tam u mnie, odpowiadam, że płacz i zgrzytanie zębów. Bo to prawda. Ale wierzę, że to przejdzie. Zawsze przechodzi.

Czekam na święta. Czekam na przerwę w pracy. Na zmianę. Zmiana powinna wyjść ze mnie. Czekam na siłę, aby tę zmianę przeprowadzić. Kiedyś będzie dobrze. Muszę sobie to powtarzać. Bo tylko na tyle na razie wystarcza mi siły...

Pozdrawiam.

PS.

Dziś wigilia Andrzeja. Czas wróżb... Proszę wywróżyć mi, że będzie dobrze...

M.

1 komentarz:

  1. Ojej, czemu nie można wklejać treści?
    byłam zalogowana na nie tym koncie, chciałam zmienić, skopiowałam to co napisałam, zeby nie przepadło, i nie mogę teraz wkleić :< a sporo tego było, nie chce mi sie przepisywać;/

    "I jak, wywróżyłaśsobie jakiegośAndrzeja? dla mnie andrzejki minęły niezauważalnie, nie mam już kogo ani po co sobie wróżyć. Jak mówi moja mama, to co komu przeznaczone, to na drodze rozkraczone"- to fragment :)

    OdpowiedzUsuń