poniedziałek, 15 października 2007

O tym, że marazm mnie sieknął znowu...

Wiecie, jak to jest, jak czasami nie wiadomo, co się z człowiekiem dzieje? W takim sensie, że niby wszystko jest ok, że wszystko w porządku, a jednak...

Skwierczy serce, coś u góry
Wyrywa kości spod skóry,
A ta jedna myśl nerwowa
Rozszarpuje mnie bez słowa...
*

No i właśnie nie wiem, co się ze mną dzieje. Przez jakiś czas było mi tak dobrze. Wszystko jakoś się układało i w ogóle wręcz było zajebiście. A teraz, choć nic się nie zmieniło, nagle nie jest fajnie. Tylko mnie nosi. I nie wiem, co jest przyczyną.
Może pogoda. Jesień, zimno, chmury... Choć przecież dziś słońce świeciło i piękna pogoda wręcz - złota polska jesień. A jednak.
A może to jakieś dziwne rzeczy związane z fizjologią? Zawsze wszak można zwalić na hormony, szczególnie, jeśli człowiek leczy się ginekologiczne.
A może to jakiś emocjonalny problem, którego nie potrafię sobie uświadomić? A ponieważ właśnie nie potrafię, to mnie to męczy?
A może się oszukuję po prostu. Może sobie wmawiam pewne rzeczy, które nie są prawdziwe? Może tylko udaję przed sobą i przed światem, że w końcu posłuchałam rozsądku.
A może właśnie chodzi o to, że muszę żyć zdroworozsądkowo, zamiast żyć emocjonalnie. Że nie mogę pójść za głosem uczuć, bo to nic nie da. I rozsądek właśnie mówi mi, że to dobrze, że nie ma sensu słuchać serca, bo ta sprawa jest stracona. I ja w sumie się z nim zgadzam. Tylko serce nie sługa.
Trudno powiedzieć. Może to wszystko razem? Nie wiem.
Bo tak naprawdę to jest przecież całkiem fajnie. Jestem na V roku już obiema nogami. Dostałam zgodę na IOSa, także mogę się nie martwić specjalnie niczym. Wybieram się za swa tygodnie odwiedzić rodziców, przyjaciół, panią promotor i tak dalej. Mam motywację do pisania pracy. Weny nie mam, ale pewnie też się pojawi. Umówiłam się z przyjacielem na bardzo ciekawe spotkanie w ten weekend właśnie. Praca mnie satysfakcjonuje. Generalnie raczej do przodu. Weekend też z tych bardziej udanych był. Teatr i babskie pogaduchy. Dziwne zatem, że nie do końca czuję się dobrze, nie?
Żyję sobie zatem właśnie w tym dziwnym stanie.

I jeszcze jedna noc
I ten jeden dzień
I tak przez siedem zwykłych dni...
Niepewne chwile tak
Przez siedem zwykłych dni...
**

Nic to. Będzie dobrze i tak. Zobaczycie. Wszystko się wyjaśni i jakoś ułoży. I będzie ok. Bo dlaczego właściwie miałoby nie być, hm?

Pozdrawiam
--
* Koniec Świata - Kości Spod Skóry
** Koniec Świata - Siedem Zwykłych Dni

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz