czwartek, 10 kwietnia 2008

O tym, że czas goni nas, chłoszcze po piętach raz po raz...

Jestem niezorganizowana. To straszne. Nie umiem sobie zaplanować dnia pracy. Nie umiem sobie zaplanować tygodnia. Nie umiem się zebrać.
Tragedia.
A kiedy już sobie zaplanowałam, że będę w weekend pisać pracę - dowiedziałam się, że w poniedziałek mam zaliczenie warunkowe. Brawo, brawo. Cały misterny plan w pizdu!
No trudno. Nie jestem zmęczona w sumie. Praca skutecznie odwraca moją uwagę od problemów. A po pracy staram się nie myśleć o pracy. I w sumie wszystko jest dobrze. A problemów w końcu nie jest tak dużo, jakby się mogło wydawać.
Jeżdżę sobie czasem konno. Słucham muzy. Czytam piękną acz smutną książkę. Polecam, nawiasem mówiąc. Dziewczyna z zapałkami Anny Janko.
W sumie żyję. Nie jest tak że wszystko się pierdoli. Raczej wszystko zwala mi się na głowę w jednym momencie. To mnie przytłacza nieco. Ale jestem twarda i dam radę. Bo jestem boska, a co. A przynajmniej fajna.
Mogę sobie powzdychać i zmierzyć się z rzeczywistością z podniesioną głową. Mogę sobie powyzywać. No chyba że jestem w pracy. Ale w sumie daję radę. Więc spoko.
Głowa do góry, cycki do przodu i śmiało przez życie.
Bo nie ma innego wyjścia.

Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz