wtorek, 11 grudnia 2007

O tym, że nie czuję się inaczej...

A chyba powinnam się czuć inaczej, jako że dostałam umowę o pracę na czas nieokreślony. I w sumie nie mogę powiedzieć, że się nie cieszę, bo cieszę się bardzo. Tylko wydaje mi się, że to tak naprawdę nic nie zmienia. I smutek jakiś przez to.
Słyszę uszami duszy (śmieszne wyrażenie) te wszystkie głosy wołające, że jestem głupia, bo powinnam się cieszyć, bo nie wszyscy mają takie szczęście. I tak dalej. Jednakowoż... Sama nie wiem.
Jako etatowy pracownik powinnam być kompetentną Magdą, która jest profesjonalna i wszystko wie, a ja się czuję jak piętnastoletnia Magda, która nic nie wie i wszystko robi na czuja. Może faktycznie jestem nienormalna.
Choć z drugiej strony nie wiem, czy ktoś tak do końca czuje się kompetentny w tym co robi? Może tak. Pewnie się nauczę wiele jeszcze. I zapewne będzie dobrze.
A na razie nie mam mózgu i mam niewiadomo generalnie i sama nie wiem, co o tym myśleć. Jaki to ma wpływ na moją przyszłość? Ktoś wie? Ktoś może mi powiedzieć? Niby powinnam poczuć się pewniej dzięki stałemu zatrudnieniu, a tu taki zonk. Wcale bo nie i nie czuję się pewnie.
Czuję się tak samo. A może nawet mniej pewnie, bo takie zatrudnienie na stałe jednak ogranicza dość mocno. Wydaje mi się, że nic się nie zmieniło.
Chyba zawsze tak jest.
Generalnie to jednak się cieszę. Chyba. Choć szału nie ma. Czy to nie straszne, że nie potrafię się cieszyć jak dziecko?

Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz