poniedziałek, 3 grudnia 2007

O tym, że każdy dobry uczynek zostanie przykładnie ukarany...

Nie mam dzisiaj dobrego humoru. Naprawdę nie lubię poniedziałków. Pada deszcz, jest szaro, zimno, ponuro i wstrętnie. I starałam się od rana jakoś sobie poprawić ten humor - ale niestety. Nie wyszło. Szkoda...
Nie sądziłam, że tak bardzo mnie to dotknie, a jednak. Właściwie to nawet dziwne, bo nie powinno. A może nie tak bardzo. Nie jestem zła ani wkurzona, tylko jest mi przykro. I czuję się niedoceniona. I w ogóle nie zauważona. I taken for granted. I to nie dobrze.
Rozpłakałam się w pracy. Muszę coś ze sobą zrobić. Muszę, żeby się tak nie przejmować wszystkim, co mnie spotyka... Muszę być silna. I niezależna. I pewna siebie. Murek, pancerz. A nie bańka z pewności siebie.
A na razie jest mi źle. I nic nie poradzę na to... I nie będę nic z tym robić. Zamierzam wydać pieniądze. Coś sobie kupić, albo coś. Nie wiem, czy uda mi się poprawić humor... Bleh...

Nawet nie mam siły pozdrawiać.
I nie mam siły myśleć, że będzie dobrze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz