czwartek, 3 stycznia 2008

O tym, że Nowy Rok nastał, a wraz z nim nowe wyzwania...

Wiem, zarzekałam się, że noworoczne postanowienia to bzdura. Jednakowoż pewne postanowienia należy podjąć. Na przykład to o skończeniu studiów w tym roku. Albo o tym, że w końcu się wezmę. To bardzo dobre postanowienie. W końcu się wezmę! :)
Whatever. W każdym razie założenie jest takie, że się biorę. Z nowym entuzjazmem i zapałem, którego jeszcze nie mam, ale się biorę. A wiecie, dlaczego? Bo już wisi nade mną niczym miecz Damoklesa wizja sesji i oddania pracy. I to właśnie jest ten moment, w którym już muszę. Zatem zaciskam mocno zęby i do roboty. Wszak nie mam innego wyjścia. A świadomość, że jak tego nie zrobię teraz, to już tego nie zrobię dodaje mi skrzydeł niemal.
Zaczynam sobie wmawiać rzeczy i powoli zaczyna działać. Tak sobie myślę, że na tym właśnie polega automotywacja czy inna afirmacja. Zwyczajne okłamywanie siebie i skłanianie do rzeczy, które niekoniecznie chce się robić. Jeśli się zmuszę, to będzie dobrze. A przecież nie ma innej możliwości. Bo nie może być źle. Nie dopuszczam takiej opcji nawet.
I jakkolwiek straszne by to nie było, to jednak jest prawdziwe. Nie będę narzekać... No dobra, będę. Ale to będzie ten typ mojego narzekania, który nie ma wpływu na działalność. Taka właśnie jestem, że będę marudzić, ale zrobię, bo nie mam innego wyjścia.
To wszystko jest częścią większego planu, którego jeszcze nie znam. To wszystko jest mi potrzebne i dlatego, choć mi się nie chce, muszę to zrobić i to zrobię. Czy nie wydaja Wam się, że wpadam w manierę naszego dawno byłego prezydenta Lecha W.?
A jednocześnie pozwolę sobie w tym roku na to, żeby poznać jakichś ciekawych ludzi i coś zrobić ze swoim życiem, oprócz skończenia studiów. Nie wiem jeszcze, co to będzie. Ale będzie cudowne i wielkie. I będzie mi z tym doskonale i będę się wspaniale czuć. I będę piękną pewną siebie kobietą. Dumną, interesującą i tajemniczo kuszącą.
Buahahaha... No dobra. Może bez przesady.
Generalnie idea jest taka, że ładuję w siebie optymizm właśnie. Żeby sobie jakoś poradzić z tym wszystkim, co przede mną sie znajduje, muszę się dobrze naładować. Wszak uwielbiam mieć wiele pracy, wtedy jestem szczęśliwsza. I dlatego wiem, że osiągnę dużo w tym roku. Bo przecież każda podjęta decyzja jest najlepszą i prowadzi do tego dobrego czegoś, co jest przed nami. A zatem na każdym kroku będzie lepiej. Więc każdy kolejny rok w podsumowaniu będzie lepszy od poprzedniego. I dlatego ten rok będzie dobry. I wszystko się ułoży.
Będzie dobrze. Bo nie może być inaczej. Wiecie czemu?
Bo jeśli coś może się spierdolić, to się spierdoli. Tylko że... To się nie może spierdolić. Nie ma takiej opcji.

Wszystkiego lepszego w Nowym Roku.
Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz