wtorek, 22 stycznia 2008

O tym, że to straszne...

Wiecie, że nawet mi się nie chce pisać notek? Dziwne to wszystko jest i straszne. Możnaby powiedzieć, że nic się nie dzieje, ale tak jakoś wcale nie jest. No może jest, ale nie w ten sposób. Bo generalnie to - chyba mam depresje. I to nie jest emo-przechwałka, tylko raczej zimna kalkulacja.
Choć ostatecznie mógł to być PMS, ale nie zawsze można zwalić wszystko na hormony, poza tym przez ile dni w miesiącu można mieć PMS. Bez przesady.
Cały problem polega na tym, że zaczynam dostrzegać u siebie objawy podobne do tych, z jakimi borykała się moja siostra. A ja strasznie nie chcę być taka jak ona. I nie chcę popełniać jej błędów, przecież od tego są cudze błędy, żeby się na nich uczyć, prawda?
Jeśli znacie dobrego terapeutę za przyzwoitą cenę, lub wręcz bezpłatnie udzielającego konsultacji, powiedzcie. Oświadczam oficjalnie, że potrzebuję pomocy. Świadomie chcę coś ze sobą zrobić i wiem, że nie poradzę sobie sama. To nie łatwe do przyznania, jednak - postanowiłam się wyleczyć.
Możliwe, że wcale nie mam depresji. Możliwe, że to wszystko mi się roi w głowie. Ale urojenia chyba też nie są dobre, więc - spróbuję się wybrać do specjalisty.
Choć przy moim ostatnim zapale, sama nie wiem, kiedy to się stanie. Na razie muszę zająć się rzeczami bieżącymi, a nie potrafię się zabrać. Robię tylko to, co naprawdę muszę. Chodzę do pracy i na zakupy - czasem trzeba też jeść. Ale najchętniej bym spała, albo leżała. Ostatecznie mogę czytać odmóżdżające książki, albo oglądać filmy. Nie odzywam się do przyjaciół. Nie mogę się zebrać, bo przecież nie mam im nic do powiedzenia. I nawet tu nie do końca chce mi się pisać, bo właściwie nic się nie dzieje w moim życiu. Obiecałam sobie, że coś ze sobą zrobię, a tu nic. Nie wiem.
Mam okres. Boli mnie brzuch. Nie jestem w ciąży. W sumie nie dziwne - nie mam z kim. Zastanawiam się, co tak naprawdę mogłabym zaoferować jakiemuś mężczyźnie, który pojawiłby się w moim życiu. Seks? I uczynność. I wymagania. Więc czemu ja się dziwię?
Nie chce mi się pisać pracy. Nie mogę myśleć o sesji. Oni już coś pozaliczali. Nie mogę się zebrać, żeby zacząć tam dzwonić. Nie mogę się zebrać, żeby się czegoś podowiadywać. Nie chcę o tym myśleć. Ogarnia mnie daleko posunięty Scarlett-O'Haryzm, który nie przechodzi w tumiwisizm tylko dlatego, że mam jeszcze rozsądek. Ale objawia się to tylko poprzez wyrzuty sumienia, a nie jakieś działanie.

Może zdążymy stąd uciec na czas,
to nasz pociąg i peron numer cztery...
*

Wiecie, że pociągi z Warszawy do Sosnowca odjeżdżają z peronu czwartego przeważnie?
Męczy mnie Koniec Świata. Backmoresi już mi przeszli. Z resztą jakie to ma znaczenie? Znowu jest nijak. Postaram się. Będę się starać. Obiecuję, tylko nie wiem komu.

Czas ucieka dzień za dniem
Niewiele się pozmieniało
Czas ucieka dzień za dniem
Co było, z czasem uleciało...
**

Pozdrawiam
--
*Koniec Świata - Czeski Sen
**Koniec Świata - List

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz