sobota, 29 marca 2008

O tym, że trzeba mieć kółko zainteresowań...

Wiem, że trzeba. Generalnie ma to ręce i nogi. Nie zamierzam się tłumaczyć. Jedyne, co powiem, zanim przejdę do rzeczy, to - dziękuje, dziewczynki, za wsparcie, wybaczcie, że nie mam ostatnio czasu.
Jestem osobą niezorganizowaną. Do takiego doszłam wniosku. Albowiem - nie mam czasu dla siebie. Nie narzekam teraz, tylko stwierdzam fakt. Wczoraj był pierwszy od nie wiem jak dawna wieczór, kiedy mogłam sobie spokojnie usiąść i robić nic w domu (w efekcie posprzątałam trochę i zrobiłam pranie, ale nie o to chodzi). Sprawa ma się tak, że wracam do domu zmęczona i nie mam na nic siły, ani tak naprawdę ochoty. Zwłaszcza że czasem wychodzę gdzieś, czasem ktoś do mnie przyjdzie. Wczoraj pierwszy raz od paru dni włączyłam w domu komputer i zajrzałam do netu. A potem wyłączyłam mózg.
Nie jest tak, że wracam do domu i patrzę w sufit, rozpaczając na tym, jak samotną Magdą jestem. Bo nie jestem nią.
A kółko zainteresowań? Mam problemy z robieniem czegoś regularnie. Odnosi się to do wszystkiego, łącznie z przyjmowaniem leków. Regularnie tylko śpię.
Myślę sobie, że najbardziej absorbującą mnie rzeczą pozapracową są szanty. W sensie koncerty i portal Szantymaniak i jego forum. I ludzie, z którymi mam coś wspólnego. Naprawdę sprawia mi to przyjemność. I nie pochłania tyle czasu. Oraz nie wymaga regularności. I jest fajnie.
Naprawdę rozwinęłam się od czasu, kiedy to siedziałam sama w domu w sobotę wieczorem i smutałam się, że jest sobota, a ja siedzę w domu. Wczoraj byłam szczęśliwa, że jest piątek, a ja mam czas tylko dla siebie i mogę z nim zrobić co tylko zechcę.
Próbuję się zaangażować w jazdę konno. Mam nadzieję, że mi się uda. Muszę się trochę zmotywować. Bo to dobra rzecz jest, kiedy można się trochę poruszać na świeżym powietrzu. Czuję, jak obrastam tłuszczem. Z resztą nie ważne. Jest spoko.
Naprawdę jest spoko. Czeka mnie ciężka noc, bo to i koncert, a potem mnie ciągną jeszcze do jakiegoś klubu. Aż się boję :)
Także nie martwiać się. Blog jest po to, żeby się wyżalić, a nie po to, żeby wołać, jak bardzo się jest szczęśliwym - nie wolno zapeszać.
Chciałabym znaleźć trochę czasu na nadrobienie zaległości internetowych. Ale przyjdzie i na to pora.
Póki co - byłam na spacerze. Spacer w pierwszym wiosennym ciepłym deszczu. Łazienki Królewskie, wiewiórki, pawie, kaczki, wszystko, czego tylko chcecie:) I to w dobrym towarzystwie, Naprawdę bywało gorzej. Mimo że lało jak z cebra:)

Pozdrawiam
--
*Wszystkie litrówki zamierzone:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz