środa, 29 października 2008

O tym, że los swój kujemy tu na zmianę z pacierzem...

Jestem zmęczona. Ten miesiąc jest straszny i chciałabym, żeby się już skończył. Ale już niedługo. Pomyślałam sobie dziś, że w sumie jest jeden powód, żeby nie posiadać dzieci. Mianowicie to, że jak się wraca do domu styranym jak koń po westernie, to człowiek nie ma siły na to, żeby się jeszcze kimś zając... A jak się ma dzieci, to trzeba niestety...
Tymczasem siedzę w pracy i odrabiam bieżące tyły, dalsze tyły będę odrabiać później. I co dalej? Nie wiem...
Po drodze do pracy mijam warsztat. W warsztacie na parapecie śpi kot. Po drodze z pracy mijam tego samego kota śpiącego w innej pozycji. Tak sobie myślę, że koty mają czasem lepiej. Kiedyś nawet widziałam, jak ten kot chodził po ulicy.
Życie jest ciężkie i chwilowy kryzys. Ale pewnie mi się odmieni...

Pozdrawiam.

1 komentarz:

  1. Bo czas się zmienił. I jest jesień. A Ty empatycznie przyjmujesz cudzy nastrój. To dlatego. To u mnie i u M. jest nie najlepiej, cieszę się że nie musisz się tym martwić. I się nie martw....

    OdpowiedzUsuń